23 tydzień ciąży...
Tak się pięknie rozwinęło...
Szkoda tylko, że ja i moja córka przejechałyśmy się na tej mojej "wielkiej miłości" i nie widzę innego życia jak życie oddzielnie, z dala od nieodpowiedzialnego gówniarza, który zrobił z mojego serca i głowy jeden wielki pierdolnik...
Ktoś kto powinien być, wspierać - stał się dla mnie obcy.
Moje uczucia z dnia na dzień wypalają się i naprawdę się nie dziwię.
Dlaczego mnie to spotkało?
Dlaczego znów trafiłam na niego?
Dlaczego tylko mnie skrzywdził, dając nadzieję na piękne życie?
A potem kiedy zrobiło się poważnie stał się paskudnym tchórzem? Wolał wszystkich i wszystko poza nami...
I ja już tego nie zapomnę.
Bo pozwoliłam na zbyt wiele i zostałam z brzuchem i zerowym wsparciem...
Ale...
Damy sobie radę. Ja i moje dziecko.
Damy radę!